–
Puchatku?
– Tak Prosiaczku?
–
Nic, tylko chciałem się upewnić, że jesteś.
– A jeśli pewnego dnia będę
musiał odejść? – spytał Krzyś, ściskając Misiową łapkę. – Co wtedy?
–
Nic wielkiego. – zapewnił go Puchatek. – Posiedzę tu sobie i na Ciebie
poczekam. Kiedy się kogoś kocha, to ten drugi ktoś nigdy nie znika.
– A ty jak się masz? – spytał
Puchatek.
–
Nie bardzo się mam – odpowiedział Kłapouchy. – Już nie pamiętam czasów, żebym
jakoś się miał.
I
gdy Królik zapytał: – Co wolisz, miód czy marmoladę do chleba? – Puchatek był
tak wzruszony, że powiedział: – Jedno i drugie. – I zaraz potem, żeby nie wydać
się żarłokiem, dodał: – Ale po co jeszcze chleb, Króliku? Nie rób sobie za
wiele kłopotu.
Pewnego
dnia Puchatek długo, długo rozmyślał, aż wreszcie pomyślał, że powinien
odwiedzić Kłapouchego, ponieważ nie widział go aż od wczoraj.